sobota, 2 października 2010

DEGUSTACJE

Nie sposób również tutaj nie wspomnieć o rozlicznych degustacjach przeprowadzanych zawsze w zabytkowych piwnicach (chais, caveau) u winiarzy, lub w ich domach. Każda z nich bowiem nie tylko ma swoją unikalną atmosferę, ale również jakiś, zupełnie niepowtarzalny gdzie indziej, charakterystyczny rys.

Na przykład piwnica u zaprzyjaźnionego z VINTRIPS winiarza w Buxy (Côte Chalonnaise), to wcale nie piwnica, ale autentyczna jaskinia zamieszkiwana jeszcze przed wiekami przez naszych pra, pra, pra….itp przodków.

Wchodzi się więc tam bezpośrednio z ulicy, przez drewniane, dwuskrzydłowe wrota, których stan techniczny wskazuje na niemal równie zaawansowany wiek jak sama piwnica. No, może nie średniowiecze, ale blisko. Rzeczona jaskinia została wykuta w owych wiekach zamierzchłych i służyła po prostu jako miejsce zamieszkania. Znajdujemy więc tutaj zachowane w idealnym stanie takie podstawowe i konieczne do życia urządzenia jak piec chlebowy czy przepastna studnia z krystalicznie czystą wodą, a także urokliwe źródełko. Nie jest to żaden zabytek - jest to po prostu “caveau” (piwnica) dla dojrzewania burgundów produkowanych przez rodzinę winiarza, a więc wszędzie beczki, beczki, beczki…. i butelki, butelki, butelki….

Urzekający jest tutaj również rozkoszny, niepowtarzalny i jakże typowo francuski bałaganik (petit bordel). Tutaj stara jak świat etykieciarka do butelek (ciągle używana), tutaj rozwalający się kredens i kilka połamanych krzeseł, tutaj czarny bezpański, niemiłosiernie wychudzony czarny kot, który wyrzucony jednymi drzwiami natychmiast wraca dziurą pod wrotami z drugiej strony, albo susząca się u powały świńska noga. Owa świńska noga, po zdjęciu jej z haka, okazuje się być tradycyjną, burgundzką szynką, którą samemu należy skroić na cienkie plasterki, aby służyła jako zakąska do degustowanych burgundów.

Inna degustacja, zawsze pozostawiająca na jej uczestnikach zawsze niezapomniane wrażenie to Gevrey Chambertin i jego uroczy producent: Gerard Quivy. Odpowiednie wrażenie robią oczywiście również jego dwa wielkie Gevrey Chambertin Grand Crus [Charmes i La Chappelle].


Wrażenie podkreślone jest wystrojem sali degustacyjnej, której wygląd jakby był przeniesiony prosto sprzed setek lat. Degustuje się przy potężnym, masywnym, długim, prostokątnym stole dębowym, z krzesłami do złudzenia przypominającymi nasze gdańskie meble. W podłodze wycięty jest spory, kwadratowy otwór ze szkłem pancernym, przez który można podziwiać w spokoju dojrzewające w beczkach, burgundy. Jak zapewnia gospodarz, fundamenty i część piwnic tego typowo burgundzkiego demeure, pochodzą jeszcze z XIII-o wieku. Nawet krótki pobyt u Gerard’a to jakby ucieczka w inną przestrzeń, inne czasy, inne wina….

Między Bogiem, a prawdą, to degustując w tym totalnie klimatycznym miejscu, w pewnej chwili wyobrażamy sobie, iż brakuje tutaj tego, aby na zajechanych koniach przygalopowali na wewnętrzne podwórko d’Artagnan, Atos, Portos i Aramis.

Podsumowując:

Burgundia to nie tylko namacalne świadectwo naszego wielkiego dziedzictwa cywilizacyjnego i kulturowego, ale również prawdziwy raj dla winomaniaków, jak i zadeklarowanych sybarytów i smakoszy.

Prawdopodobnie dlatego właśnie, najszczersze życzenia Burgundczyków, dla swoich gości brzmią:
bon appetit,
et…..grand soif

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz